Jestem zwolenniczką zdrowego,
naturalnego odżywiania i stylu życia w każdym aspekcie. Również
w kwestii pielęgnacji mojego ciała, włosów, a nawet codziennych
czynnościach jak dbanie o dom, stawiam przede wszystkim na
rozwiązania naturalne i ekologiczne. Wydaje mi się, że wszystkie
elementy tej układanki pasują do siebie, nawzajem się uzupełniają
i nie wyobrażam sobie, żeby być ekologicznym w jednej kwestii, a w
innych już całkiem się nad tym nie zastanawiać. Nawet zawodowo
nasza rodzina jest ekologicznie zaangażowana, mój mąż
specjalizuje się w budowie domów pasywnych (praktycznie całkiem
samowystarczalnych energetycznie), innych rozwiązań ekologicznych,
jak źródła zielonej, odnawialnej energii (słonecznej, wiatrowej
etc.), sam wymyśla i projektuje wiele nowych rozwiązań, ma na
swoim koncie kilka takich technologii. No, ale to taka mała
dygresja, kilka faktów z mojego życia.
Ja chciałabym się dziś skupić na
pielęgnacji naszej skóry. Jest niedziela, za nami tydzień pełen
wyzwań, czas więc na mały relaks. Może domowe eko spa? Temat jest
bardzo szeroki, pielęgnacja twarzy, całego ciała, włosów, tak,
że nie da się wszystkiego zmieścić w jednym wpisie. Podzieliłam
więc go na kilka niedzielnych …. odcinków.
Na początek – skóra i kilka
ogólnych zasad, którymi ja sama już od kilku lat się kieruję.
Zacznę od tego, że jetem już po
trzydziestce, mam męża i dwójkę dzieci, tak więc pielęgnacja
urody jest dla mnie ważna, żebym mogła zachować ją na długie
lata. To w znacznym stopniu właśnie od skóry zależy, na ile młodo
wyglądamy na pierwszy rzut oka. Ale nie tylko. Ważna jest również
sylwetka – jeżeli jest ociężała, otłuszczona, przygarbiona –
wygląda gorzej, a smukła, wyprostowana sylwetka, poruszająca się
z wdziękiem i energią – dodaje nam urody i odejmuje lat. Dlatego
(tak jak widać na blogu) przede wszystkim stawiam na odpowiednie
odżywianie i ruch. Nie ma takiej możliwości, żeby siedzieć,
objadając się chipsami, fast foodami, popijając to wszystko
słodkimi gazowanymi napojami i wyglądać olśniewająco, choćby
się kupiło nie wiadomo jak cudowny kosmetyk czy specyfik z reklamy.
Nie możesz wyglądać ja milion dolarów, jedząc z one dolar menu!
A to co jemy, ma wpływ nie tylko na sylwetkę, ale i na tan skóry i
włosów.
Więc nr 1) w pielęgnacji –
pielęgnacja od wewnątrz.
- przede wszystkim witaminy i minerały
– a więc jak najwięcej świeżych, kolorowych, ekologicznych,
surowych warzyw, owoców, soków, liści, ziół ile się da. Witamin
pochodzenia naturalnego nie można przedawkować, tylko syntetyczne
witaminy łykane w tabletkach, dodawane do żywności stanowią
zagrożenie przedawkowania co niesie za sobą przykre konsekwencje
dla naszego zdrowia. Naukowcy bija na alarm. Dzisiejsze
społeczeństwo, a w szczególności dzieci są przewitaminizowane.
Nie dlatego, że jedzą za dużo owoców, tylko dlatego, że każdy
produkt spożywczy na półce jest fortyfikowany witaminami : soki,
napoje, cukierki, lizaki, ba, nawet mleko i przetwory typu serki,
jogurciki są wzbogacane syntetycznymi witaminami. Te substancje
niestety uszkadzają ich wątrobę i pewnie nie tylko.
Tylko świeże, ekologiczne warzywa,
owoce i naturalne pożywienie dają gwarancję zdrowia. Jesteśmy tym
co jemy.
W pielęgnacji od wewnątrz ważne ą
również tłuszcze, warto więc też wzbogacić swoją dietę o
dobre tłuszcze, z nasion, tłoczone na zimno, a także wszelkiego
rodzaju pestki, orzechy i …. np. awokado. Oczywiście w
odpowiednich ilościach, według tabeli zamieszczonej przeze mnie w
poście - http://veganrawkitchen.blogspot.com/2013/04/aksamitna-pianka-smoothie-brzozowo.html
- po 2) nawadnianie. Tym razem jest
odwrotnie. Jesteśmy odwodnionym społeczeństwem. Każda komórka w
75% składa się z wody – więc jesteśmy też tym, co pijemy -
warto więc pić dużo, i warto też zwracać uwagę na to, jaka jet
to woda. Najlepsza jet woda strukturalna, zawarta w warzywach i
owocach oraz woda źródlana. Woda nawilża naszą skórę i pomaga
wypłukiwać toksyny z organizmu. Potrzebujemy przynajmniej 2 litry w
ciągu dnia wody pochodzącej z naturalnych źródeł. Ważne by pić
ciągle, po trochu przez cały dzień, a nie jak mi się przypomni
wieczorem, to wypiję duszkiem półtora litra i nie mogę spać, bo
mi bulgocze w brzuchu i się przelewa jak w wielkim baniaku. W takim
wypadku, większość tej wody zaraz i tak wysiusiamy i nic nie
dostanie ie do naszych komórek. Trzeba pić regularnie. Jeżeli
stosujemy używki, w tym również kawę, herbatę, lub zioła
(zdrowe, ale często lekko odwadniające) ilość właściwych płynów
trzeba zwiększyć – 1 filiżanka kawy = 2 filiżanki dodatkowej
wody lub soku jaki trzeba wypić w ciągu dnia. Także, jeżeli
pracujecie w ogrzewanych lub klimatyzowanych pomieszczeniach. To
naprawdę działa, nie tylko pozbędziecie się migren i bólu głowy,
ale też poprawi się wygląd waszej skóry.
3) ćwiczenia fizyczne – to temat na
inny dział, ale zdecydowanie musi się znaleźć na mojej urodowej
licie. Od tego, czy nasze ciało jest smukłe i powabne, czy ociężałe
zależy czy będziemy odbierani jako osoby atrakcyjne, czy nie. Nie
da się temu zaprzeczyć, że takie są ogólnie przyjęte kanony.
Atrakcyjna osoba musi wyglądać zdrowo. I wcale nie mówię, że
tylko chude osoby są atrakcyjne, a jak kto ma pełniejsze kształty
to już nie – proszę tego nie mylić. Bardziej chodzi mi o taką
pewną ociężałość, brak energii, płynności ruchów i ogólnie
niezdrowy wygląd. Budowę ciała każdy ma inną, a zgrabna osoba,
to osoba zwinna, sprawna, poruszająca się z wdziękiem, z
podniesioną głową, emanująca pozytywną energią. To nie muszą być ćwiczenia bardzo intensywne i wyczerpujące. Już pół godziny dziennie umiarkowanego ruchu przynosi efekty. Może to być jogging, spacery, taniec, a ja uwielbiam jogę, która dodatkowo wycisza oraz przywraca równowagę ciała i umysłu.
KOSMETYKI
I wychodzi na to, że właściwa
pielęgnacja schodzi na drugi plan i 4) miejsce na mojej liście. To
prawda, nawet najpiękniej reklamowany specyfik nie upiększy
cudownie nikogo, kto zaniedba to wszystko o czym pisałam wcześniej.
Nie istnieją kosmetyki cudowne, ani żadna cudowna woda z cudownego
źródełka, która jak za sprawą czarodziejskiej różdżki
upiększy nas już po pierwszym zastosowaniu – to znaczy jest,
nazywa się Photoshop. Czy jakoś tak … Kosmetyki mają za to całą
gamę rozmaitych substancji chemicznych, toksycznych, emulgatorów,
konserwantów, pochodnych ropy naftowej, zaraz widzę słoje z
różnymi dziwnymi organizmami zanurzonymi w formalinie. Moim
osobistym zdaniem, wybór kosmetyków powinien być równie świadomy,
jak kupowanie żywności, powinnyśmy czytać składy i w pierwszej
kolejności unikać tych wszystkich rzeczy chemicznych, które nam
mogą zaszkodzić, a dopiero potem szukać cennych składników
(które niestety bardzo często występują w składzie na samym
końcu już po perfumach i konserwantach, co oznacza że występują
w ilościach śladowych) Mimo to są firmy, które robią dobre
kosmetyki, w dużej mierze składające się z naturalnych składników
(i wcale nie muszą być drogie) i warto zadać obie trud, wybrać
świadomie to, co dla naszej urody będzie dobre. (nie wiem, czy
wolno mi tu podawać, ale wrzucę na mój profil na fb kilka
sprawdzonych przeze mnie linków) W internecie można też znaleźć
tabele opisujące składy kosmetyków, rozszyfrowujące te wszystkie
skomplikowane i nic nie mówiące nazwy, odczarowując prawdziwe
intencje producentów.
Dodatkowo mamy do dyspozycji całą
szeroką gamę naturalnych kosmetyków, które mamy często w swojej
kuchni. Są to różnego rodzaju zioła, oleje, a nawet owoce i
warzywa. Receptury to temat rzeka. Ja sama mam cały zeszyt zapisany
patentami kosmetycznymi, w tym również takimi przekazanymi jeszcze
przez moją babcię, jak miód, siemię lniane, olejek rycynowy,
cytryna, ale też i mniej znane jak złota woda, rokitnik, czy
szczotkowanie …. ciała.
To będzie taki mój cotygodniowy,
niedzielny kącik kosmetyczny, w którym będę opisywać różne
metody i podawać receptury domowej naturalnej kosmetyki. Napiszcie,
czy podoba wam się taki pomysł.
Świetny pomysł:)
OdpowiedzUsuń