poniedziałek, 17 lutego 2014

CO JEŚĆ, KIEDY NIE MA CO JEŚĆ ?



Moim zdaniem luty, to jeden z najtrudniejszych miesięcy dla początkujących witarian. Wystarczy pójść do pierwszego lepszego sklepu i zrobić zakupy. A potem spróbować zjeść to co się kupiło. Drewniane ogórki, sałata smakuje jak gazeta, pomidory …. już od jakiegoś czasu niejadalne. Nawet natka pietruszki jest tak twarda, że trzeba ją żuć jak trociny i kłuje w gardło. A to w sumie takie pierwsze pomysły zakupowe. No ładnie, kobietę dopadła depresja – tak to na razie wygląda. Nie, nic podobnego. Chciałabym po prostu podzielić się w Wami garścią pomysłów, które możecie uruchomić w momencie, kiedy surowe jedzenie jest niejadalne, albo w każdym dowolnym momencie, kiedy wkrada się monotonia i nie macie już ochoty na tak „nudną dietę” - jak wielu ludzi określa witarianizm i weganizm.
Po pierwsze – ogórki, pomidory – faktycznie idą precz z mojego stołu aż do wiosny. Nie ma sensu ich kupować. Pomidory surowe zastępuję pomidorami suszonymi na słońcu, które są smakują obłędnie w mojej ukochanej sałatce:

  • sałata lub mix sałat wedle uznania
  • kilka pomidorów suszonych (namoczonych wcześniej w oliwie, żeby zmiękły) pokrojonych w paseczki
  • garść lekko pokruszonych włoskich orzechów
  • garść suszonej (tez naturalnie) żurawiny niekandyzowanej

dressing:

  • oliwa z oliwek (lub inna, byle by miała delikatny smak)
  • ząbek czosnku posiekany lub wyciśnięty
  • sok z połowy cytryny
  • łyżka syropu z agawy

Mieszamy składniki w szejkerze.

***

Ogórki zastępuję cukinią. Zwłaszcza w surowych zupach typu Gaspacho (przepis znajdziecie w zakładce „przepisy”) lub minestrone (Gaspacho plus część warzyw posiekanych i wrzuconych na koniec, żeby przyjemnie chrupały podczas jedzenia). Wszystkie zupy zimą mam zwyczaj podgrzewać lekko w kąpieli wodnej (do temperatury 40 stopni)

Ciekawym rozwiązaniem są mrożonki. Maja wartości zbliżone do surowych owoców i warzyw, a smak o niebo lepszy. Dodatkowo po rozmrożeniu np. brokuły czy fasolka – są miękkie jak by były blanszowane. Moja ulubioną sałatką z mrożonych warzyw jest :

  • rozmrożone różyczki brokułów
  • rozmrożone cieniutkie fasolki szparagowe (te naprawdę cieniutkie i długie)
  • rozmrożony zielony groszek
  • rozmrożona łuskana kukurydza
  • fasola czerwona z puszki (taki kolorowy wyłom z tej całej receptury)
  • do posypania uprażone nasiona sezamu i pestki dyni (obowiązkowo – bo to jest cały smak tej sałatki)
  • do polania najprostszy dressing – oliwka, cytryna, plus dowolne zioła, zmielona gorczyca (zamiast musztardy) sól morska.
  • Można odrobinę sałaty lodowej posiekać i ułożyć na spód, wtedy sałatkę się lepiej nakłada na talerzyki



***

Mrożonych owoców nie muszę chyba reklamować. Wszelkie musy, lody, koktajle z malin, truskawek, jagód, są nieocenione. W tym momencie też wyjmujemy resztki domowych przetworów.

Większym uznaniem też w tym momencie cieszą się u nas w domu wszelkiego rodzaju owsianki (i gotowane i surowe i pół na pół) Namoczone płatki – owsiane, orkiszowe, ryżowe, jaglane, migdałowe, plus pestki, orzechy, nasiona, z dodatkiem suszonych owoców (daktyle, śliwki, rodzynki, żurawina) i surowych (banan, kiwi, jabłko). Dla wzbogacenia oczywiście prawdziwe proteinowe bomby – nasiona chia i nasiona konopi. W tym okresie też gotujemy rożne Kasze. Najchętniej jaglaną, gryczaną i quinoa.

Przepis na mój popisowy deser – RAWkulki

  • zmielone migdały w mikserze (nie całkiem na proszek, na taka drobna kaszkę)
  • do tego dorzucamy suszone owoce (daktyle, rodzynki, śliwki)
  • 1 łyżka konfitury, najlepiej śliwkowej
  • włączamy znów mikser, uzyskamy masę podobną do truflowej – w tym momencie chętni mogą dodać odrobinę alkoholu – najlepiej wiśniówki lub czegoś takiego.

Gotową masę przekładam do miski, następnie nabieram palcami małe porcje i formuję z niej małe kulki (tak na 1 kęs). Kulki obtaczam w surowym kakao lub wiórkach kokosowych. Trufle gotowe. Naprawdę polecam.



***

Odważnym polecam też sałatkę z glonów wakame, które można kupić w sklepach typu „kuchnie świata”. Namaczamy je w wodzie (bo kupujemy suszone), potem odsączamy, obsypujemy sezamem, a już na talerzyku polewamy sosem sojowym.

***

Poza tym w moim koszyku w tym czasie najczęściej lądują melony, jabłka, pomelo, por, marchewka, kiszone ogórki, buraczki, pomarańcze, truskawki (mimo wszystko) – bo świetnie nadają się do witaminizowanej smakowej wody (przekrojone na pół 3-4 truskawki zalewam w dzbanku wodą mineralną aby już po kilku minutach woda miała apetyczny truskawkowy aromat), borówki amerykańskie, no i wszelka zielenina (rukola, roszponka, sałata rzymska, dębowa, endywia, szpinak, botwinka, etc.

No i oczywiście kiełkujemy, kiełkujemy, kiełkujemy – wszystko. Bo to żywa żywność jest, proszę Państwa.

Nie chcę, żeby post był za długi i przynudzający, ale to chyba dowód, że ta „dieta” jednak nie jest nudna. Skoro można o niej tyle mówić i ciężko wyczerpać temat. Przepraszam też za mniejszą ilość zdjęć, ale mój ukochany mąż zabiera mi ostatnio aparat, żeby dokumentować swoje realizacje (budownictwo energooszczędne) gdzieś na drugim końcu Polski. Przy okazji, zapraszam też na jego blog http://projektpasywnydom.blogspot.com/



Taka rodzinna kryptoreklama ….  



sobota, 1 lutego 2014

PORA NA PORA






Mam w sumie 2 absolutnie ulubione sposoby podania porów. Mało i dużo. Zważywszy na ogromną różnorodność warzyw i owoców w mojej diecie, nawet te 2 przepisy nie są w stanie mi się znudzić. W dodatku bardzo smakują też gościom. Wiem, że jest sporo przepisów na tarty, sałatki, kremy itd, wszystko to przerobiłam i mam po prostu swoje ulubione dania. Jedno z nich jest witariańskie, surowe, drugie na ciepło, serwowane w taki dni, kiedy po prostu mam ochotę na jakąś ciepłą potrawę. Na takie okresy, kiedy jestem 70 - 80 % raw. Z tym, że w postaci surowej wybieram zwykle delikatniejsze, jaśniejsze jego części. 

Może na początek kilka słów o tym, co takiego dobrego mają w sobie pory, że warto je jeść. Posłużę się źródłem, czyli internetem. 


Por jest doskonałym źródłem witamin – A (prawidłowy wzrok, wzrost, gładka skóra), E (witamina młodości i piękności, wspomaga leczenie bezpłodności), C (odporność, wzmacnia naczynia krwionośne), oraz z grupy B (kojące system nerwowy). Jest też źródłem magnezu, potasu, fosforu oraz kwasu foliowego i żelaza (czynniki krwiotwórcze, przeciw anemii). Posiada właściwości lecznicze – fibrynolityczne, dzięki czemu zapobiega chorobom żył i powstawaniu skrzepów, także zmianom naczyniowym, co ma istotne znaczenie w okresie ciąży. Zawarty w porach związek alliina skutecznie niszczy szkodliwe bakterie i grzyby znajdujące się w jelicie. Regeneruje i odmładza komórki w organizmie człowieka, wpływa na odbudowę nowej tkanki łącznej.




Mój surowy przepis, to:

SURÓWKA Z PORA

Surówka, to taka zapomniana nazwa. kojarzy się z siermiężnymi komunistycznymi obiadami i kupnymi siekankami z plastikowych wiaderkach, które są naszpikowane chemia, octem i dla mnie smakują wymiocinami. A ja ją lubię. Teraz na wszystko mówi się sałatka, ale sałatki maja to do siebie, że wcale nie muszą składać się z surowych warzyw, mogą zawierać mięso, a jak mówimy surówka, to od razu wiadomo o co chodzi. Surowe, drobno szatkowane warzywa (poza sałatą), soczyste, chrupiące, intensywne, bardzo zdrowe. 

składniki:

- por
- duże winne jabłko
- cebulka, drobna, najlepiej szalotka
- odrobina soli i pieprzu
- olej 

Raczej nie polecam do tego przepisu oliwy z oliwek, ponieważ jest za intensywna w smaku i może przytłumić słodki smak jabłka. Może to być olej rzepakowy, tłoczony na zimno, olej ryżowy lub z pestek winogron. 
Wszystko kroimy na bardzo drobne piórka, jabłko ścieramy na grubych oczkach, doprawiamy. Powinna przegryźć się przez godzinkę lub dwie. Jest bardzo esencjonalna, więc doskonale sprawdza się jako dodatek. Nawet na kanapki, jak ktoś lubi. 


Przepis nr 2 - DUSZONE PORY PO FRANCUSKU

- 1-2 pory
- 2-4 łyżki oliwy
- sos sojowy

Pora kroimy tym razem w talarki lub słupki o długości 2 cm (walce właściwie ... sęczki:) i chwile podsmażamy trochę mocniej, by się zarumieniły lekko. Jak się zarumienią, podlewamy sosem sojowym (1-2 łyżki powinny wystarczyć), odrobiną wody, przykrywamy pokrywą i ściszamy ogień do minimum. Ja po 3 minutkach całkiem wyłączam (bo mam kuchnie elektryczną) i na tym ciepłym zostawiam aż do podania. Od czasu do czasu mam ochotę na ziemniaki, a mój organizm nie toleruje ich na surowo (chyba jak każdy) więc gotuję pure i okraszam je właśnie takimi porami. Na marginesie, uważam, że ziemniaki są tak zdrowe, że nie warto z nich rezygnować. Ja bym nawet nie chciała. Wyjątkiem są moje regularne 3 tygodniowe okresy 100% raw, które funduję sobie przynajmniej 4 razy do roku. Wtedy nie jem nic gotowanego.

W związku z tym, że wciąż mamy zimę, przypominam, że dieta raw (nawet 100% raw) nie zabrania podgrzewania potraw. To dopuszczalne 40 stopni wystarczy, by posiłek był przyjemnie ciepły. No i starajcie się nie trzymać owoców i warzyw w lodówce, a przynajmniej wyciągać je kilka godzin przed podaniem.