Uwielbiam wszystkie "jagodowe" owoce, leśne owoce. Tyle życia, energii, witamin i innych dobroci skumulowanych w takim małym "ciałku". Nie wyobrażam sobie diety bez tych owoców. Myślę, że byłaby uboga bez nich.
Na zdjęciu moja kolacja. Kolacja z pozostałości. Migdałowe mleko, które nie może czekać do jutra (przepis podawałam już w którymś z poprzednich wpisów), owoce, które miały być do wegańskiego jogurtu z ziarnami i płatkami ....... nie poszły. Takie smoothie ostatniej szansy dla produktów, które muszą być spożywane świeże. Antydepresant w pysznym słodkim płynie przed snem.
Mamy tu
- ok 400 ml borówek amerykańskich
- filiżankę malin
- 4 duże truskawki
- mało, bo tylko pół lita mleka migdałowego, stąd tak ciemny kolor.
Suchar dnia : "No jedz, bo wodą podeszło" ..... heh
nic z tych rzeczy, oczywiście . To były bardzo pyszne resztki. Można by dodać banana, nawet by się prosiło ze względu na zawartość naturalnego tryptofanu (substancja antydepresyjna), Ale za późno o tym pomyślałam. Smacznego i dobranoc. <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz